sobota, 6 lutego 2016

Poeta i łachmyta

Dziś krótko. Trzeba celebrować weekend, tak szybko odchodzi...
Przypomniały mi się wieczory, całe wieki temu, gdy odkrywałem poezję. Wcześniej, tak samo, jak cała szkolna brać witałem wiersze z taką samą radością, jak czkawkę. Ale z biegiem czasu... Naturalnie nie wszystko i nie wszystkich da się czytać bez odruchu wymiotnego. Tamte wieczory przyniosły pierwsze olśnienie, że można zza utworu zobaczyć Kogoś. Bodaj pierwszy był Tetmajer. W prostocie - siła. Sami zobaczcie:

"Szukam Cię - a gdy Cię widzę,
udaję, że Cię nie widzę.

Kocham Cię - a gdy Cię spotkam,
udaję, że Cię nie kocham.

Zginę przez Ciebie - nim zginę,
krzyknę, że ginę przypadkiem..."

Cudnego weekendu!

2 komentarze:

  1. Coraz bardziej jestem pewna , że ulepiono nas z tej samej gliny.:)
    Tetmajer mym pierwszym jeszcze w podstawówce zachwytem był!
    Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczarowałeś mnie. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń